Patronem serwisu jest PTCA

Uczep się Uczepu – Bidens tripartita jako łagodne panaceum i smaczna herbata

Atopia 3/2018
Tym razem temat mamy lekki i przyjemny: uczep to roślina łagodna, bezpieczna i typowo pediatryczna1. W krajach wschodnioeuropejskich nazywana „lekiem na całe zło”, w szczególności na wszelkie przypadłości skórne u dzieci, włączając niemowlęta.
Tomasz Kamiński

Konieczność stosowania uczepu w kąpielach i płukankach dla niemowląt jest w kulturze wschodnioeuropejskiej rzeczą tak oczywistą, że kobiety w ciąży już zawczasu (przed porodem) zabezpieczają sobie zapasik suszonego uczepu. Niewiele jest niemowląt, które nie mają absolutnie żadnych problemów ze skórą – te ostatnie wynikają przecież z ich „trybu życia” oraz ze szczególnej wrażliwości w okresie kształtowania się właściwego funkcjonowania i wydolności rozmaitych układów i narządów (w tym skóry). Mamy więc ciągłe problemy z pieluszkowym zapaleniem skóry, suchością i podrażnieniami, odparzeniami, różnego typu krostkami i wypryskami, dziecięcą egzemą i/lub zapaleniem łojotokowym itd. itp. – i u naszych wschodnich sąsiadów właśnie uczep uważa się za lek na całe to zło.

Wyciągi uczepu wykazują działanie łagodząco – przeciwzapalne, ściągające (garbniki).

W Polsce, dla odmiany nie jest to popularne zioło, choć jak widać z przypisu pierwszego, bywało opisywane w profesorskiej literaturze medycznej – można powiedzieć, że jego rolę pełni u nas w jakimś stopniu rumianek, często jedyne zioło które przyjdzie do głowy przypadkowej osobie zapytanej o znane jej rośliny lecznicze. Jest rumianek środkiem cennym i skutecznym (także jako środek przeciwzapalno-łagodzący na skórę) jednak wiele wskazuje na to, że dużo częściej niż uczep okaże się on alergenem powodującym podrażnienia czy nawet silne reakcje alergiczne (jest ziołem typowo „olejkowym”, a olejki nigdy nie są całkowicie bezpieczne w przeciwieństwie np. do tanin). Jest też gorzki w smaku – jeśli chcemy dawać dziecku (lub pić samemu) ziołową herbatkę mogącą zmniejszyć pewne dolegliwości (np. alergiczne) to zdecydowanie fajniejszy będzie słodkawy i delikatny uczep (np. w połączeniu z pokrzywą, szczyptą mięty i lukrecji, zielonej herbaty – łagodne taniny zawsze uszlachetnią herbatę ziołową i uczynią ją bardziej „pijalną”).

Skoro już zgodziliśmy się, że szczególny miks związków aktywnych uczepu jest jednocześnie łagodny i skuteczny w zastosowaniu na stany zapalne skóry, to wymieńmy te najważniejsze składniki: olejek eteryczny (głównie terpeny), laktony seskwiterpenowe (te związki często występują w roślinach astrowatych i mają silne działanie nie tylko przeciwzapalne), flawonoidy (w tym luteolina i kwercetyna – sławny naturalny antyhistaminik), garbniki, karoten, gorycze i witaminy (np. C), a przekwitające kwiaty/świeżo zawiązane owoce puszczają do roztworu także mnóstwo klajstrowatego śluzu, o którego roli wspomnieliśmy już przy okazji prawoślazu2 w artykule z poprzedniego wydania „Atopii”. W efekcie wyciągi uczepu wykazują działanie łagodząco – przeciwzapalne, ściągające (garbniki) oraz, w przypadku kwiatu/owocu, powlekająco-osłonowe, co warto wykorzystać sporządzając z nich maść lub krem3. Nie znam rodzimych produktów tego typu (istnieją rosyjskie czy ukraińskie4) więc najlepiej skorzystać z podanego przeze mnie przepisu (patrz przypis trzeci) lub po prostu stosować świeży napar z ziela uczepu. Są za to dostępne bez recepty maści rumiankowe i nagietkowe i jeśli są dobrej jakości i uczciwe zrobione (tj. zawierają „konkretne”, a nie „homeopatyczne” stężenia wyciągów roślinnych), to i one mogą się okazać bardzo cenne i pomocne – mogą okresowo zastępować łagodniejsze sterydy, być alternatywą „na twarz” i inne delikatne miejsca5, szczególnie jeśli połączymy je z czymś mocniejszym, np. lukrecją i glistnikiem (takie zestawienie uważam wręcz za fantastyczne). Rumianek i nagietek wymieniam w tym kontekście „nie od czapy” ponieważ, podobnie jak uczep, są to typowe „zioła elementarne” z olbrzymiej rodziny astrowatych o zastosowaniu w szczególności na stany zapalne skóry6. Smuci mnie jednak, że nie są u nas dostępne gotowe produkty z wyciągami uczepu7, to jest ogromna luka której nawet nagietek z krwawnikiem nie wypełnią (maści krwawnikowe także można w handlu „upolować” – to również roślina astrowata o składzie i działaniu bardzo bliskim rumiankowi).

Zastosowanie uczepu (różne pokrewne gatunki) nie ogranicza się wyłącznie do zewnętrznego i „na skórę” – opisywano8 jego łagodzący wpływ na nieżyty układu pokarmowego, alergie, stany zapalne nerek i układu moczowego, na poprawę funkcjonowania wątroby, upatruje się w nim też niemały potencjał w fitoterapii chorób autoimmunologicznych, w tym łuszczycowego zapalenia stawów ponieważ, jak stwierdzono, uczep silnie hamuje wybrane prozapalne cytokiny przyczyniające się do nasilenia objawów tych chorób (najnowsze terapie biologiczne opierają się często na wiązaniu czy hamowaniu wybranych cytokin prozapalnych, zioła także potrafią coś na tym polu dołożyć). Spotkamy go nad każdym strumieniem czy bajorem, na terenach zalewowych w pobliżu zbiorników zaporowych (kolonizuje często połacie piachu i błota po opadnięciu wysokiej wody), a czasem nawet za przysłowiowymi garażami. To on obczepia nasze ubrania płaskimi nasionkami zaopatrzonymi w dwa haczyki9 – można je po odczepieniu zjadać, są całkiem smaczne. Nie podaję przepisu na napary do picia czy kąpieli – przyjmijmy, że każdy potrafi przygotować coś tak prostego, jak napar. Pamiętajmy tylko o przykryciu naczynia na 20 minut (czy to będzie kubek, czy garnek) oraz o tym, że w przypadku uczepu zaleca się mocniejsze napary (o ile lukrecji na wannę wystarcza 50 gramów, w przypadku uczepu kąpiel lekka to co najmniej 100 gramów ziela – a można użyć znacznie więcej).

Zastosowanie uczepu nie ogranicza się wyłącznie do zewnętrznego i „na skórę” – opisywano jego łagodzący wpływ na nieżyty układu pokarmowego, alergie, stany zapalne nerek i układu moczowego, na poprawę funkcjonowania wątroby.

Jeszcze jedno: od kanonicznego czasu kąpieli wynoszącego 20 minut konieczne może być odstępstwo, znam przypadek dziecka z Krakowa któremu uczep działał wspaniale, jednak długotrwałe moczenie rąk lub kąpiele działały niekorzystnie – dla niego korzystny okazał się czas skrócony do dwóch minut. Prawie nie do wiary, że aż tak prosty środek potrafi czasem, zwłaszcza w przypadku maleńkich lub kilkuletnich dzieci (jak tamto krakowskie), rozwiązać bardzo poważny problem zdrowotny i rodzinny, na który składają się m.in. brak spodziewanej reakcji na standardowe leczenie, liczne i uogólnione objawy alergii i egzemy czy skraj wyczerpania nerwowego rodziców dziecka10.

 


 

1. Prof. dr hab. farm. Waleria Olechnowicz-Stępień, Doc. dr hab. farm. Eliza Lamer-Zarawska: Rośliny lecznicze stosowane u dzieci. Wydanie III poprawione i uzupełnione, Warszawa 1992, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, str. 208 (książka dostępna on-line)

2. Można również wykorzystać kleiki owsiane, z siemienia lnianego – ale w przypadku uczepu mamy za tym od razu cały zestaw substancji przeciwzapalnych.

3. Najlepszy jest wyciąg 1:3 z takich zmielonych kwiatów/owoców zbieranych na przełomie września i października: łączymy jeden kubeczek zmielonych kwiatów + po jednym kubeczku wody, spirytusu i gliceryny, całość zamykamy w słoiku i ogrzewamy w garnku gorącej wody przez 20 minut (stabilizacja, unieczynnienie enzymów, sterylizacja), następnie odstawiamy na miesiąc do ciemnej szafki, potem zlewamy/odciskamy przez gazę – wyciąg gotowy! Mieszamy go z jakąś bazą np. Linomag maść, lanolina, euceryna (np. 10-15 ml wyciągu + 80-100 g bazy) – i jest maść uczepowa. Często w zmieszaniu wyciągu z bazą pomaga delikatne pogrzanie składników, można w tym celu użyć miseczki ceramicznej lekko podgrzanej na parze lub dopiero co wyjętej ze zmywarki.

4. Np. maść Kartalin – jej kluczowym składnikiem jest uczep, niestety ten dobry produkt jest u nas sprzedawany w strasznie zawyżonej cenie co świadczy o dramatycznym niedoborze tego rodzaju preparatów na rynku.

5. Z kolei ich użycie grozi nam tylko (a może „tylko”) ewentualnym podrażnieniem i alergią – w przypadku rumianku na tyle często, że nie zaleca się go dziś do przemywania oczu nawet zwierzętom. Oficjalna medycyna posługuje się jednak wielkimi liczbami, metaanalizami i skrupulatną selekcją – w leczeniu domowym (które nie obejmuje przecież eksperymentów ze śmiertelnymi truciznami) wolno nam, przy zachowaniu środków ostrożności, poeksperymentować także z takimi środkami bo niektórym osobom ich stosowanie może przynieść duże korzyści. W domowej fitoterapii tego rodzaju wady nie eliminują do końca danego surowca, on nadal jest mimo wszystko godny wzięcia pod uwagę – szczególnie, jeśli ktoś raczej nie notuje u siebie typowych alergii kontaktowych – w takiej sytuacji reakcja na najprostszy napar rumiankowy może nas naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczyć. Szczególna ostrożność jest konieczna w przypadku dzieci, zwłaszcza poniżej drugiego roku życia – i właśnie tutaj Rosjanie namiętnie stosują uczep.

6. Z innych astrowatych wymieńmy jeszcze jeżówkę purpurową, arnikę górską, kocanki piaskowe i zwykły wrotycz – często będący silnym alergenem ale także o fantastycznym działaniu antyseptycznym i przeciwzapalnym.

7. Nie licząc jakichś wyciągów olejowych konfekcjonowanych w plastikowych buteleczkach pod mylącą nazwą „olejek uczepowy” (prawdziwy olej uczepowy jest wytłaczany z nasion tej rośliny w minimalnych ilościach i wyłącznie do celów naukowych) – zdecydowanie bardziej doceniłbym kremy i maści a także np. płyn do kąpieli. Może ktoś się pokusi o opracowanie i wypuszczenie na rynek takiej linii produktów? Na pewno się zwróci z nawiązką.

8. A nierzadko potwierdzano w badaniach choć raczej nie szeroko zakrojonych – paradoksalnie uczep można uważać za roślinę relatywnie słabo poznaną.

9. Chińczycy porównują je do diabelskich główek i nazywają uczep „demonem”.

10. To doświadczenia zielarzy, nie mamy na to badań – ale naprawdę ta wiedza może ogromnie poprawić jakość życia więc warto ją przytoczyć pomimo, że to tylko „anegdoty”.

Komentarze

Dodaj komentarz